Prace terenowe – fotoblog

Longyearbyen – Ny Alesund 6 – 28 stycznia 2014

W ekspedycji zorganizowanej w ramach projektu bierze udział 4 członków naszego zespołu: Piotr Bałazy, Kajetan Deja, Mikołaj Mazurkiewicz, Piotr Kukliński.
W ramach wyjazdu wszyscy uczestnicy przeszli kurs bezpieczeństwa pracy w Arktyce, zorganizowany na University Studies on Svalbard (UNIS) oraz w specjalnym kursie robotyki podwodnej (Piotr Bałazy).


Bezpieczeństwo przede wszystkim! Po dwóch dniach aklimatyzacji udaliśmy się na kurs bezpieczeństwa. Najpierw uczestniczyliśmy w krótkim wykładzie o możliwych zagrożeniach, które czają się podczas nocy polarnej w Arktyce i sposobach ich minimalizowania. Następnie czekała nas nauka strzelania.

Piotr pokazuje jak profesjonalnie trzymać karabin. Samo strzelanie nie należy do czynności skomplikowanych, jednak gdy dodać do tego przeszywający mróz, wiatr wiele warstw ciuchów, które ma się na sobie, rękawice utrudniające pociąganie za spust, to wszystko robi się trochę bardziej skomplikowane.

Aurora boreali. Mieliśmy dużo szczęścia i już na początku wyjazdu mogliśmy podziwiać uroki zorzy polarnej.

Fotografowanie zorzy wymaga dobrego sprzętu fotograficznego, przede wszystkim statywu. Utrudniają je światła miejskie, jednak Kajetanowi udało się zrobić super zdjęcia.

UNIS czyli Centrum uniwersyteckie na Svarbaldzie. Tam uczęszczaliśmy na wykłady w ramach kursu robotyki podwodnej. W drodze na zajęcia trzeba uważać na wszędobylskie skutery śnieżne oraz co może być zaskakujące – samochody na drogach. Noszenie elementów odblaskowych w Longyearbyen jest bardzo dobrym pomysłem.

Pomimo mrozu i śniegu, niektórzy studenci dojeżdżają na zajęcia rowerami. Jednak nie wszyscy i część rowerów musi poczekać, aż śnieg się roztopi.

Podczas nocy polarnej nie można liczyć na to iż zegar słoneczny pokaże nam aktualną godzinę ;)

Jako że norweskie jedzenie do najtańszych nie należy, a arktyczna zima wymaga przyjmowania dużej ilości kalorii, to kompromisem stawało się robienie domowej pizzy.

Jedzenie najlepiej smakowało po wypadach w teren. Wystarcz oddalić się kawałek od zabudowań aby zobaczyć miasto z zupełnie innej perspektywy.

Dawna kopalnia węgla. Wydobycia zaprzestano wiele lat temu, pozostawiono za to całość do zwiedzania.


W którą stronę iść? We wnętrzu kopalni trzeba uważać aby się nie zgubić. Oczywiście podstawowym sprzętem, który trzeba zabrać ze sobą jest latarka, najlepiej czołowa.

Część węgla pozostała jeszcze niewydobyta.

Niestety warunki panujące podczas nocy polarnej nie są łaskawe dla organizmów żywych. Duże trudności mają ptaki posługujące się, w bardzo dużym stopniu zmysłem wzroku, aby znaleźć pokarm. Podczas nocy polarnej staje się on dużo mniej przydatny. Aktywnie odżywiające się ptaki najłatwiej zobaczyć w okolicach portowych, gdzie światło pada na wodę i ptakom łatwiej jest zlokalizować pokarm.

Noc polarna sprzyja fotografowaniu księżyca ;)

Spacerując trzeba pamiętać, że oprócz ludzi na skuterach, na naszej drodze możemy spotkać także niedźwiedzia polarnego.

Księżyc w pełni i cienka warstwa chmur całkiem skutecznie oświetlają wszystko dookoła.

Pozostałości infrastruktury węglowej. Zimny klimat dobrze konserwuje drewno i pozwala aby słupy stały przez wiele lat.

Wagoniki na węgiel bezczynnie wiszą w powietrzu. W okolicach Longyearbyen jest jedna kopalnia gdzie wciąż wydobywa się węgiel, który dalej transportowany jest statkami na kontynentalną cześć Norwegii.


Pracując w terenie. Tam gdzie nie ma oświetlenia miejskiego, czasem jedynie światło daje księżyc, mimo tego że jest wczesne południe, na Słonce nie ma co liczyć.

Koniec fiordu, pierwsza połowa stycznia, zima polarna a woda morska ma temperaturę dodatnią i wciąż nie zamarza. Bardzo dobrze pokazuje to nam jaka ilość ciepła jest transportowana z południa prądami morskimi do Arktyki.

FF „Helmer Hansen” dawniej „Jan Mayen”, to na nim spędzimy tą bardziej pracowitą cześć wyprawy. Przez tydzień będziemy zbierać materiał badawczy w Kongsfjordzie, gdzie dopłyniemy po około 12 godzinach.

Wielkość pokładu oraz ilość sprzętu, który na nim się znajdował, zrobiła na nas duże wrażenie. Tutaj także bezpieczeństwo było bardzo ważne. Zanim wypłynęliśmy odbyło się krótkie spotkanie dotyczące bezpieczeństwa na statku, zakończone próbnym alarmem.

Już w Kongsfjordzie, dopływamy do Nowego Allesundu

Trójkątna draga – jedno z narzędzi którym zbieraliśmy materiał do badań, przede wszystkim kamienie porośnięte organizmami.

Nie, to nie jest niepotrzebny gruz. To właśnie są bezcenne naukowe materiały. Te kamienie porastają różne organizmy, możemy na nich zobaczyć między innymi pąkle, mszywioły lub małże.

Także w Kongsfjordzie spotkaliśmy ptaki. Przywabiło je światło statku.

To nie jest sieć do łapania ryb. Tak wygląda siatka planktonowa typu MIK (Methot-Isaac-Kidd), która służy do łapania organizmów dorastających do kilku milimetrów.

Kryl arktyczny, ważny składnik tamtejszego zooplanktonu. W Antarktyce organizmy tego typu stanowią podstawę sieci troficznej, tutaj ustępują widłonogom, jednak mimo to są bardzo ważnym ogniwem pokarmowym. Dorastają do kilku milimetrów i stanowią pokarm ptaków, ryb a nawet wielorybów.

Bioluminescencja. Niektóre gatunki organizmów planktonowych potrafią świecić utleniając związki chemiczne. Zjawisko to było jednym z głównych tematów badawczych podczas ekspedycji, ponieważ bardzo mało wiadomo jak duże jest znaczenie takiego światła w obliczu mroków nocy polarnej.

Kolejne z urządzeń, które dostarczało nam wiele materiału do badań. Czerpacz van Veen’a służył nam przede wszystkim do zbioru organizmów żyjących w osadzie dennym – infauny.

Draga epibentosowa, wygląda jak wielkie sanie, jednak służyła nam do łapania organizmów żyjących przy dnie.

Tak wyglądały organizmy, złapane podczas holowania dragi przez 20 minut. Widzimy tutaj bogactwo skorupiaków jak obunogi czy krewetki.

Statek jest przystosowany do łapania ryb przy użyciu włoków dennych i pelagicznych. Pod pokładem znajduje się linia produkcyjna, na którą trafiają ryby złapane w sieć.

Kilkanaście minut trałowania wystarczyło aby złapać duże ilości dorszy atlantyckich, dorszyków polarnych, śledzi, gromadników a także kryla.

Dzięki rozecie batometrów, raz opuszczając urządzenie można zebrać próbki wody z różnych głębokości.

Pomnik upamiętniający Roalda Amundsena, który znajduje się w Nowy Alesundzie.

Prezentacja (Kajetan Deja)



back